Eksperci są zgodni że rumień wędrujący równoznaczny jest z boreliozą. I w tej sytuacji nie wykonuje się nawet badań potwierdzających boreliozę, tylko od razu podejmuje się leczenie. Testy takiej gwarancji nie dają. O ile nawet dwustopniowa diagnostyka bywa uważana za zawodną, o tyle rumień daje jednoznaczne potwierdzenie boreliozy.
Skąd nazwa rumień wędrujący?
Zapewne z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że może wędrować po naszym ciele zmieniając wielkość i kształt. Po drugie dlatego, że nie musi on się pojawić w miejscu wkłucia kleszcza. W starszej literaturze bywał nazywany rumieniem pełzającym.
Gdy osoba z rumieniem szuka się zdjęcia rumienia w książkach czy internecie to bardzo rzadko wygląda tak w jak ,,w realu”.
Nie wiem czy istnieją jakieś statystki ale faktycznie idealny, książkowy rumień nie zawsze jest normą. A poza tym występuje, wg. naukowych publikacji w u 40-60% dorosłych chorych z boreliozą a u dzieci jeszcze rzadziej.
Fragment książki Wojciecha Ozimka „Nie dam się kleszczom”, która ukaże się w 2021 r.